Mimo, ze staram się zawsze odnotować w notesie co i kiedy zrobiłam z moimi włosami, to ciężko znaleźć czas aby wrzucić to na bloga.
[11] Niedziela dla włosów 25 styczeń 2015
zdjęcie na aparacie, które wstawię przy okazji
[12] Niedziela dla włosów 1 luty 2015
Postanowiłam zużyć w końcu Kallos late cream, dlatego po nocy w olejku migdałowym, nałożyłam go na włosy przed i po myciu. Przez chwilę miałam naprawdę wrażenie, że są odżywione, gładkie i piękne. Aczkolwiek na drugi dzień już takie fajne nie były.
Jak widać w tle jeszcze choinka. Był to jej ostatni dzień z nami. Wyglądała pięknie baaardzo długo, ale już na początku lutego cała nam się posypała....
Postanowiłam zgłosić się też do organizowanej przez jedną z dziewczyn akcji zapuszczania włosów, która ma zakończyć się 1 czerwca 2015 roku. Wspólne akcję mnie jeszcze bardziej mobilizują do walki o każdy centymetr:
Moje włosy na początku akcji mają
55 cm długości
6,5 cm objętości
Plan na luty 2015:
- Kontynuuję picie drożdży (dziś mam za sobą 42 dzień)
- Kontynuuję picie siemienia lnianego - nie liczę już dni, bo czasami zdarzy mi się zapomnieć przygotować "kisielek" ale mniej więcej od lipca staram się pić regularnie, w miarę możliwości codziennie, ponieważ ŚWIETNIE DZIAŁA NA MÓJ CHORY ŻOŁĄDEK! Co dla mnie jest wow i kocham siemię lniane <3
- Jako wcierkę używam parzonych nasion kozieradki - walczę o to aby wyrobić sobie codzienny nawyk, bo jak z Jantarem nie miałam problemu tak z Joanna Rzepa (której szczerze nienawidzę - o tym kiedyś) zaczęły się problemy i teraz brak mi systematyczności...
- Dieta dieta, dieta! Ostatnio pozwoliłam sobie na lenistwo i jedzenie zamawiane do domu, kabab czy pizze - nie ma bata, zmiana grafiku w pracy nie może mieć wpływu na moje odżywianie.
- Olej na włosy przed każdym myciem. Akurat z tym to w ogóle nie mam problemu, bo taki nawyk złapałam już na początku "prowadzenia bloga" gdy stwierdziłam, że na maksa angażuje się we włosomaniactwo a nie tak jak kiedyś zrezygnowałam po jakimś czasie z lenistwa i braku systematyczności...
- Włoski wiązane, rozpuszczone na większe okazje, których w lutym myślę, że raczej zabraknie. Walentynki spędzam w terenie, między polami, wąwozami a lasem, napewno w takich warunkach nie rozpuszczę swoich włochalców kochanych.
- Dbanie o skalp, czyli peeling. Najbardziej spodobał mi się kawowy, aczkolwiek w tym miesiącu zaryzykuje z cukrowym :)
- Wykańczanie zaczętych produktów, aby móc ponieść się eksperymentom z innymi schowanymi w szafie cudeńkami :)
Alex, xoxoxo